en

II Rzeczypospolita

Wspominając rok 1918, Józef Piłsudski nazwał listopadowe wydarzenia „historią niezwykłą”. Dawał tym samym wyraz przekonaniu, że odbudowa Polski nie była li tylko owocem politycznych i wojskowych wysiłków, lecz także spełnieniem się marzeń, które w kategoriach racjonalności wydają się niemożliwe do zrealizowania.

Twórcy Rzeczypospolitej mieli silne poczucie kruchości odzyskanej niepodległości i na ogół unikali działań, które wystawiałyby ten skarb na niebezpieczeństwo. Stąd np. Wincenty Witos, stojący na czele rządu w chwili przewrotu majowego, zdecydował po kilku dniach walk zakończyć wojnę domową, w obawie, że jej przedłużanie może być wykorzystane przez wrogich sąsiadów. Dopiero nowe pokolenia zaczęły traktować istnienie państwa polskiego, jako coś naturalnego i stąd silniej reagowały na jego wady.

Nowa Polska odrodziła się, po 123 latach niewoli pod trzema zaborami, jako republika demokratyczna, gwarantująca obywatelom, także kobietom, pełnię praw i swobód politycznych. Ustrój został skonstruowany zgodnie z monteskiuszowską zasadą trójpodziału władz, przy czym władza ustawodawcza (parlament) została uprzywilejowana kosztem władzy wykonawczej.

Gospodarka funkcjonowała zgodnie z zasadami wolnego rynku, przy statystycznej dominacji mieszkańców wsi, utrzymujących się przeważnie z rolnictwa (ok. 60 proc. ogółu ludności). Wprawdzie stale, choć nieznacznie, rosła liczba ludności w miastach, ich stan pozostawiał wiele do życzenia. Tylko 38 proc. budynków posiadało elektryczność, a 28 proc. wodociągi i kanalizację. Zacofaniu infrastruktury ekonomicznej towarzyszył niekiedy tragicznie niski poziom higieny oraz brak zrozumienia dla osiągnięć medycyny, toteż wiele rejonów kraju pozostawało siedliskami brudu, różnego rodzaju chorób i zabobonów. Mieszkańcy Polski żyli wskutek tego wyraźnie krócej, w porównaniu z ludnością takich krajów jak Francja, Niemcy i Wielka Brytania.

Mniej więcej, co trzeci obywatel Rzeczypospolitej nie był Polakiem, przy czym do najliczniejszych społeczności niepolskich należeli Ukraińcy, Żydzi, Białorusini i Niemcy. Znaleźli się oni w granicach Polski przeważnie wbrew swojej woli, a konflikty o podłożu społeczno-narodowościowym zagrażały spoistości państwa. Kraj był przy tym zróżnicowany nie tylko etnicznie, językowo i religijnie, lecz także pod względem poziomu materialnego, modelu kultury, obyczajowości, czy standardów higieny. Porównując np. Wielkopolskę, (która wcześniej była pod zaborem pruskim) i Polesie (pod zaborem rosyjskim) widać, że obie te dzielnice funkcjonowały w nieprzezwyciężalnej odmienności doświadczeń, przyzwyczajeń i stylu życia. Przykłady takich przeciwieństw można mnożyć. Nawet jednorodna, jak wolno by przypuszczać, Warszawa stanowiła miejsce ogromnych kontrastów, a przechadzka czystymi i starannie położonymi chodnikami Śródmieścia w stronę topielisk ulicy Rozbrat była swoistym przejściem do innej cywilizacji.

W 1921 r. 33 proc. obywateli nie potrafiło czytać i pisać. Działania władz przyniosły zmniejszenie się analfabetyzmu do 23 proc., lecz w początku lat 30. obowiązek szkolny wciąż nie był realizowany w całej pełni. Na 100 osób w wieku 7-13 lat naukę pobierało 89 dzieci, najwięcej w województwach zachodnich (99), najmniej w województwach wschodnich (74). Rozmieszczenie szkół wyższych (łącznie 24, z ok. 47 tys. studentów) było nierównomierne, z przewagą Polski centralnej. O ile w Warszawie funkcjonowało dziesięć uczelni, a na południowym wschodzie (dawniej tereny pod zaborem austriackim) osiem (Kraków i Lwów), ich brak rzucał się w oczy na zachodzie (zabór pruski) i wschodzie (zabór rosyjski) kraju (za wyjątkiem Poznania i Wilna).

Świadomość istnienia takich problemów nie zakłócała początkowo nastrojów radości z odzyskanej niepodległości. Kraj był zniszczony, ale pomału odbudowywano jego gospodarkę, wprowadzono stabilną walutę, unifikowano system prawny, likwidując różnice pomiędzy dawnymi zaborami. W trakcie walk o granice armia polska pokazała duży potencjał militarny, dzięki czemu zdołała odepchnąć fundamentalne zagrożenie idące ze wschodu. W 1921 r. Polska stała się sojusznikiem Francji, należącej do współtwórców systemu wersalskiego, który wydawał się gwarantować Europie pokój i stabilność terytorialną. Nad Wisłą pamiętano też z wdzięcznością o roli Stanów Zjednoczonych w komponowaniu tego systemu, (choć ostatecznie USA nie podpisały traktatu w Wersalu), jak też zwłaszcza o popieraniu przez Waszyngton w czasie I wojny polskich dążeń niepodległościowych.

Po 1918 r. kultura i sztuka mogły wreszcie rozwijać się wewnątrz własnego państwa, a nie w ramach wrogich im organizmów zaborczych. Artyści i pisarze pragnęli ożywienia dialogu z kulturą europejską, zakłóconego w XIX stuleciu. Pragnienie to stało się busolą nowych czasów, toteż w Polsce zagościły odpowiedniki większości zjawisk artystycznych, jakie dostrzec można w Europie lat dwudziestych.

Z perspektywy listopada 1918 r. przyszłość jawiła się jako trudna, lecz radosna. Dość szybko jednak okazywało się, że rzeczywistość obfituje w problemy, których skali się nie spodziewano. Najszybciej dały o sobie znać mankamenty parlamentaryzmu, co ośmieliło Józefa Piłsudskiego do przeprowadzenia w 1926 r. wojskowego zamachu stanu, pod hasłami naprawy ustroju i uzdrowienia (sanacji) obyczajów życia publicznego. Spór o zasadność posunięcia zamachowców oraz o ocenę ich działań po przewrocie mocno spolaryzował społeczeństwo.

W latach 20. dochodziło też do konfliktów społecznych o podłożu gospodarczym. Sygnalizowały one istnienie problemów o charakterze strukturalnym, takich zwłaszcza jak przeludnienie wsi, słabość kapitału finansowego, niska chłonność rynku wewnętrznego i trudności ze zbytem polskich produktów na rynkach zewnętrznych. Przezwyciężaniu przez Polskę tych problemów nie sprzyjała ogólna sytuacja w Europie, szczególnie gdy od końca dekady większość krajów kontynentu doznała skutków wielkiego kryzysu ekonomicznego, który pokazywał fundamentalne słabości ówczesnego modelu gospodarki wolnorynkowej.

Bezpośrednio po wojnie przeżywane przez Europę kłopoty ekonomiczne były łagodzone dzięki polityce USA. Największe znaczenie miała działalność Amerykańskiej Administracji Pomocy (kierowanej przez Herberta Hoovera), która dostarczyła w l. 1919-1922 ogromne ilości towarów (w tym żywności) do 23 państw europejskich. W Polsce (otrzymała ona ok. 20 proc. produktów) zapobiegło to możliwości epidemii głodu, nic więc dziwnego, że mieszkańcy Rzeczpospolitej masowo podpisywali ułożoną w 1926 r. Deklarację Przyjaźni i Podziwu dla Stanów Zjednoczonych.

Andrzej Chojnowski